Canon EOS 7D Mark II, Canon EOS 70D porównanie okiem praktyka
/część III/
Przed Wami trzecia część naszego porównania. Kontynuujemy w niej bardziej szczegółowy opis poszczególnych parametrów porównywanych aparatów.
Pokrycie kadru w wizjerze
W początkowym stadium rozwoju fotografii cyfrowej lustrzanki dysponowały niedoskonałymi wizjerami, których pole widzenia było różne od tego co "widział" obiektyw. W praktyce pole widzenia wizjera było nieco mniejsze od tego co było później rejestrowane na zdjęciu. Problem był stosunkowo niewielki. Różnice sięgały maksymalnie 10% kadru, jednak specjaliści od marketingu podchwycili pomysł - w końcu "sprzedają się cyferki", a tu stosunkowo łatwo było wykazać wyższość.
Z punktu widzenia użytkownika różnica rzędu 2% w polu pokrycia kadru ma praktycznie znaczenie znikome (choć są sytuacje gdy może być zauważalna). Dużo większe znaczenie mają informacje prezentowane w wizjerze, a te są odrobinę bogatsze i bardziej dokładne w EOS 7D mk II.
Ruchomy wyświetlacz LCD
Funkcjonalność ruchomego LCD związana jest z ergonomią pracy w przypadku trybu Live View (podgląd "na żywo" na wyświetlaczu LCD). Ruchomy wyświetlacz umożliwia wykonywanie zdjęć z zupełnie nowej perspektywy niż klasyczne "na wprost". Ułożenie aparatu przy ziemi i wykonanie zdjęcia "od dołu" (tzw. "perspektywa żabia"), wykonanie zdjęcia z aparatem umieszczonym nad głowami ludzi, czy w końcu wykonanie autoportretu z wykorzystaniem zdalnego wyzwolenia migawki i podglądu kadru. W przypadku klasycznego, stałego wyświetlacza uzyskanie takich możliwości wymagało by zastosowania dodatkowego osprzętu (wizjerów kątowych i monitorów poglądowych).
Czy są to cechy istotne? Cóż tutaj, każdy musi odpowiedzieć sobie sam - w praktyce, nietypową perspektywę w klasycznym reportażu wykorzystuje się niezmiernie rzadko. Choć w przypadku np. koncertów możliwość wykonania kadrów znad głowy może być kusząca... dla amatora stojącego dalej od sceny. Zawodowy fotograf po prostu postarałby się dostać akredytację i znaleźć jak najbliżej, tak aby móc w pełni wykorzystać możliwości klasycznych ogniskowych i właśnie klasycznej perspektywy. Powyższe podejście potwierdzają też profesjonalne aparaty - obecnie żaden z dostępnych na rynku modeli "Pro" nie posiada ruchomego wyświetlacza, podczas gdy w modelach amatorskich ze średniej półki cenowej ruchomy wyświetlacz stał się właściwie standardem.
Lampa błyskowa
Wielu doświadczonych fotografów wbudowaną lamę błyskową traktuje jako zbędny dodatek, a konieczność pracy z nią jako "zło konieczne". Przyczyn takiego podejścia należy szukać w ograniczeniach lamp wbudowanych:Wielu doświadczonych fotografów wbudowaną lamę błyskową traktuje jako zbędny dodatek, a konieczność pracy z nią jako "zło konieczne". Przyczyn takiego podejścia należy szukać w ograniczeniach lamp wbudowanych:
- mała moc błysku, nie wystraczająca dla bardziej odległych obiektów i większych kadrów,
- brak możliwości zmiany kierunku błysku, następuje on zawsze "na wprost", co zmniejsza głębię i "spłaszcza" zdjęcie,
- zużywanie energii akumulatora aparatu,
Jeżeli więc urządzenia te nie są lubiane przez doświadczonych fotografów to po co się je montuje w aparatach? Cóż... odpowiedź nasuwa się sama - zawodowcy i doświadczeni użytkownicy ich nie lubią, jednak w wielu sytuacjach lepiej jest mieć kiepską lamę z ograniczeniami niż nie mieć żadnej. Ponad to nie tylko zawodowcy i entuzjaści kupują lustrzanki - znacznie więcej sprzętu znajduje się w rękach amatorów i okazjonalnych użytkowników, a dla nich lampa wbudowana jest często jedynym kontrolowanym źródłem światła na planie.
Jeżeli już lampa wbudowana jest, to jak porównać jej parametry? Przychodzi nam tutaj z pomocą parametr o nazwie "liczba przewodnia" (skr. ang. GN, guide number). Oznacza ona maksymalną odległość, wyrażoną w metrach, lampy od obiektu, przy której do obiektu dotrze ilość światła odpowiednia do prawidłowego naświetlenia zdjęcia przy przesłonie f/1 i ogniskowej podanej przez producenta lampy (najczęściej ok. 100mm). Jak widać teoria dość skomplikowana, w praktyce upraszcza się ją określając, że im większa liczba przewodnia tym mocniejsza lampa i tym większe możliwości. Jest to uproszczenie stosunkowo duże ale... oddaje sens parametru. Warto zauważyć, że wbudowane lampy błyskowe obydwu, porównywanych aparatów zdecydowanie nie należą do najsilniejszych i ich zasięg dla obiektywu o przesłonie f/4 i ogniskowej 100mm równa się ok. 3m.
W przypadku lamp błyskowych po za mocą błysku porównuje się również minimalną ogniskową, przy której lampa jest w stanie doświetlić brzegi zdjęcia. Tu również obydwa opisywane modele wypadają bardzo podobnie, choć EOS 7D jest w stanie sobie poradzić z pełnym doświetleniem obiektywu EF-S 15-85mm f/3.5 - 5.6 IS USM, zaś w przypadku EOS 70D będzie to obiektyw EF-S 17-85mm f/4 - 5.6 IS USM. Patrząc na cyferki różnica jest niewielka, jednak jeżeli przyjrzymy się "polu widzenia" obydwu obiektywów wówczas zauważymy, że jest to różnica blisko 6o Czyli ok. 8% całego "pola widzenia". Przy szerokich kadrach jest to różnica zauważalna.
Czy w związku z tym lampy obydwu aparatów różnią się drastycznie? Wg mnie nie, jest to różnica kosmetyczna, choć w specyficznych sytuacjach może okazać się, że lampa w EOS 7D mk II oferuje lepsze doświetlenie szerokich kadrów grupowych (o ile aparat wyposażymy w obiektyw posiadający odpowiednią ogniskową). Różnica w mocy lampy jest praktycznie nieodczuwalna w normalnych warunkach eksploatacji.
Szybkość zdjęć seryjnych
W dobie wszechobecnego marketingu tak chwytliwy temat jak ilość zdjęć wykonywanych w serii nie mógł pozostać nie zauważony przez specjalistów od reklamy. W efekcie parametr ten, po rozdzielczości i czułości matrycy, należy do najczęściej porównywanych. A za co tak naprawdę odpowiada?
Cóż wykonując zdjęcia dynamicznych scen często nie mamy gwarancji, że 1 zdjęcie nam "wyjdzie". Może okazać się, że obiekt mimo prawidłowego wyostrzenia w momencie zwolnienia migawki będzie jeszcze po za kadrem lub... po za głębią ostrości. Dzisiaj, w czasach "podglądu na żywo" możliwość takich sytuacji znacznie zmalała ale... nadal istnieje. Aby ułatwić życie fotografom producenci lustrzanek zdecydowali się na zastosowanie połączenia wykonania kilku, kilkunastu ujęć jedno po drugim, przy jednoczesnym rozbudowaniu systemu ostrości o tryby wspierające utrzymanie ostrości w trakcie wykonywania takiej serii zdjęć. Przyjęło się, że im więcej zdjęć na sekundę aparat potrafi wykonać w serii tym lepiej... i zasadniczo jest to prawdą, o ile jeszcze w trakcie wykonywania tych zdjęć zostanie utrzymana ostrość na fotografowanym obiekcie, a z tym już bywa różnie w różnych modelach.
Canon EOS 7D mk II, EF 70-200mm f/2.8 L II IS USM, 1/4000 sec., f/5.6 ISO 800, zdjęcie pochodzi z zasobów Canon Polska
Jeżeli chodzi o aparaty EOS 7D Mark II oraz EOS 70D obydwa oferują możliwości konfiguracji systemu AF do potrzeb użytkownika, jednakże w przypadku EOS 7D mk II jest to rozwiązane znacznie prościej i pozwala szybciej dopasować ustawienia do oczekiwań.
Co do samej szybkości aparatów to, należą one do czołowej grupy urządzeń na rynku choć obydwa mają nieznaczne problemy w pełnym wykorzystaniu potencjału. W przypadku Canona EOS 70D swoistym problemem może okazać się czas pomiędzy wyzwoleniem kolejnego zdjęcia. Charakteryzuje się on dość dużym i stałym, nie zmieniającym się interwałem. O ile dla osób posiadających wcześniej EOS 700D, EOS 1100D, czy któryś z pozostałych, starszych modeli Canona 70-ka będzie "demonem prędkości", o tyle osoby pracujące wcześniej na EOS 7D irytować będzie właśnie ten stały czas przerwy, między kolejnymi zdjęciami w serii. Bardziej opisowo prezentować się to będzie w następujący sposób - przez pierwsze 0,5 sek. Canon EOS 7D zrobi blisko 5 zdjęć, w tym czasie 70-ka, zrobi ok. 4. W tekście nie jest to wiele, ot - czepia się facet różnicy 1 zdjęcia na 0,5 sek. - jednak w trakcie robienia serii ta różnica bywa odczuwalna i irytująca.
Problem polega na tym, że migawkę wyzwalamy albo tuż przed rozpoczęciem przewidywanego przez nas zdarzenia lub już w trakcie jego trwania, tym samym najbardziej istotne są właśnie te pierwsze ułamki sekund. Dlatego też uważam, że różnica ta jest dość irytująca (choć w normalnej, codziennej eksploatacji będzie raczej trudna do zauważenia).
EOS 7D mk II osiąga czasy odrobinę lepsze od swojej pierwszej wersji, jest pozbawiony problemu ze stałym interwałem wykonywania zdjęć ale... łatwo się przy nim zapomnieć i przytrzymać dłużej palec na spuście migawki. Wówczas, jeżeli nie posiadamy szybkiej karty pamięci dość długo poczekamy na zapis zdjęć na karcie bez możliwości ponownego wyzwolenia migawki. Ot, sprawa oczywista - wolna karta, to dłuższy czas zapisu zdjęcia i o ile przy 1, 2 czy nawet 5 RAWach problem ten jest marginalny, to jednak dla dłuższej 2 - 3 sekundowej serii zaczyna być irytujący. Na szczęście zakup odpowiednio szybkiej karty pamięci problem rozwiązuje.
Tak jak pisałem na początku - obydwa aparaty mogą spokojnie podołać potrzebom fotografii sportowej czy reportażu okolicznościowego - w szczególności, pod względem szybkości serii zdjęć. Jednak dzięki szybszej serii w pierwszym ułamku sekundy, to EOS 7D mk II lepiej sprawdzi się w tej dziedzinie. W pozostałych przypadkach prostsza 70-ka spokojnie zadowoli potrzeby większości użytkowników.
Zdjęcia poklatkowe
Moda na efekty specjalne w filmach o domowych i półprofesjonalnych zastosowaniach dotarła do Europy wraz z popularyzacją różnych seriali rodem z Hollywood. Jednym z bardziej spektakularnych efektów - który skądinąd jest znany praktycznie od początku kina - jest film poklatkowy. O ile początkowo, efekt ten uznawano za wadę nagranego materiału video, o tyle dzisiaj jest on uważany za jeden z ciekawszych efektów. Film / zdjęcia poklatkowe polegają na wykonaniu serii kilkudziesięciu zdjęć tej samej scenerii z określonym, stałym interwałem (np. 2 sek.) i odtworzeniu tych zdjęć w przyspieszonym tempie. Efekt jest tym ciekawszy im mniej dynamiczną scenę fotografujemy. Najbardziej popularne sekwencje to: fotografia przepływu chmur, fotografia ruchu ulicznego czy przy znacznie dłuższym interwale czasowym, fotografia wzrostu rośliny.
Materiał nagrany przy okazji prezentacji sprzętu Canon w trakcie meczu Lech Poznań – Legia Warszawa, od 20 do 34 sekundy możemy na nim oglądać efekt zdjęć poklatkowych zrealizowany przy pomocy Canon EOS 7D mk II
Jak już wspomniałem, efekt ten nie jest niczym nowym i dość intensywnie był wykorzystywany w filmie, jednakże rozwój technologii umożliwił jego wykorzystanie również w warunkach domowych czy półprofesjonalnych. W przypadku omawianych aparatów odpowiednie oprogramowanie oraz sterownik są już dostępne w wyższym modelu (Canon EOS 7D mk II). W przypadku EOS 70D aby uzyskać podobne możliwości wymagany jest zewnętrzny sterownik, który kosztuje od ok 120 do nawet 500 zł.
Oczywiście mogę spotkać się z zarzutem, że jest to gadżet. Funkcja, a raczej funkcjonalność o "niepoważnym", amatorskim zastosowaniu. I... zgodzę się z tą opinią wskazując jednocześnie na fakt, że funkcjonalność ta jest co raz bardziej popularna wśród użytkowników, a sprawa tego czy użytkownik zastosuje ją profesjonalnie czy amatorsko jest już jego indywidualną sprawą.
Wielokrotna ekspozycja
Dla osób mających styczność z bardziej zaawansowaną fotografią analogową temat kilkukrotnie naświetlonych, tych samych klatek zdjęć nie będzie niczym nowym. Pozwala to na jednym kadrze pokazać bardzo dynamiczne, ciekawe ujęcie. Efekt ten, może nie był stosowany na skalę masową ale był dość znany. W czasach fotografii cyfrowej nieco o nim zapomniano. Choć może jest to złe słowo - nie tyle zapomniano co uzyskiwano go dopiero w postprodukcji, w zewnętrznym programie graficznym, po przez połączenie odpowiedniej liczby ujęć. Obecnie, mimo, że zastosowanie tej możliwości jest dość specyficzne, to - podobnie jak ma to miejsce z filmami poklatkowymi - popularność tej funkcjonalności rośnie.
Wielokrotna ekspozycja, 9 naświetleń tego samego kadru doskonale nadaje się do prezentacji dynamiki ruchu modelki.
Wraz z modelem Canon EOS 5D mk III producent postanowił "wrócić do korzeni" - efekt wielokrotnej ekspozycji można uzyskać w samym aparacie bez udziału oprogramowania zewnętrznego. Ze względu na wymogi sprzętowe funkcjonalność ta dostępna jest obecnie w 2 modelach aparatów: wspomnianym przed chwilą 5D mk III oraz opisywanym przeze mnie EOS 7D mk II. Po raz kolejny można stwierdzić, że użyteczność tej funkcjonalności jest dyskusyjna, jednakże, ocenę tego pozostawię już każdemu indywidualnie.
Chcesz sprawdzić jak działą wyżej opisane aparaty Canon EOS 7D Mark II lub EOS 70D - skorzystaj z wypożyczalni Digital24.pl